piątek, 28 listopada 2014

17

Zdarza się całkiem często, że uczniowie i słuchacze pytają: jak to powiedzieć?, a ja im zawsze odpowiadam tak samo: mądrze, a najlepiej mądrze i szybko. O ile to pierwsze, choć jakże problematyczne, może się wydawać nieco oczywiste, to drugie, choć z pozoru oczywiste, okazuje się problematyczne. Paplać szybko można długo, sztuką jest wbijać szpilki. Ostre, cieniutkie. I wbijać je trafnie. 

Oczywiście, przyznaję bez bicia, przyganiał kocioł garnkom. Ileż to razy miałam już ochotę coś napisać, czy powiedzieć, a palnęłam zwykłą brednię dla świętego spokoju... nie zliczę. Do dziś męczą mnie, i męczyć będą, okrutne myśli, jak to tu i tu, a wtedy a wtedy, można było to i to... no i co? Nic. Człek mądry cicho siedzi, ale i dziwić się nie ma co, że go nie słuchają. Nie słyszą. 

Udowodniono, że słuch stoi o wiele wyżej na drabinie istotności zmysłów, niźli wzrok. Odbiera się najpierw dźwięk, potem komunikat, jak się odbierze jeszcze jego treść, to już zupełnie świetnie. Moim zdaniem komunikat i treść nie zawsze idą w patrze, choć fantastycznie, jeśli im się zdarzy. Wtedy najlepiej, by docierały szybko, szczególnie, gdy komunikatem jest "je jedzże tego", a treścią "nie jedzże tego, bo marny los twój". Wtedy dźwięki, które wydamy, a na które składać się będzie podstawa z "nie jedzże tego" przewodzić będą treść o "marnym losie twoim". Tak samo jest z siłą argumentu, siłą przekonywania i siłą wszelkiej wypowiedzi w ogóle. Dźwięk, który transportuje komunikat i treść, jest siłą nie do przebicia. Troszkę zahaczamy tu o erystykę, ale jest jakaś prawda w tym, że najgłośniejsi, a durni, przebiją się ponad genialnych milczków.

Dlatego każdemu, kto chce słuchać, radzę, aby - niezależnie od języka - myśli i zamiary swe ubierali w zdania mądre i szybkie. Takie, które męczą po nocach, ale są skuteczne.