czwartek, 2 kwietnia 2015

26


Szukanie pracy to najgorsza czynność w życiu. Szczególnie, gdy nie masz zamiaru zmienić jej na inną, ale nagle zostałeś bez żadnej. Po pewnym okresie poszukiwań, odbijania się od skrzynki spamowej i nigdy nie otwieranych szuflad, poszukujący zamienia się w desperata. Wyszczególnić można kilka punktów charakterystycznych, które pojawiają się zawsze lub prawie zawsze w procesie szukania i znajdowania stałego lub przejściowego zatrudnienia w dużym lub średnim mieście. W Polsce, oczywiście.
 
Odpowiadanie na ogłoszenia.

Na początek: gdzie? Tradycyjnie: w gazetach (AAAAAAAAmasażystki bez doświadczenia Gocław; źródło: Metro). tradycyjnie wirtualnie: darmowe ogłoszenia, gumowe drzewko i niegdyś-tablica. . 
Oczekiwanie, że oferta zawierać będzie nazwę firmy, formę zatrudnienia i przewidywane wynagrodzenia, powinno zostać od razu wykluczone. Na portalach dedykowanych wyłącznie poszukiwaniu pracy coraz popularniejsze staje się podawanie nazwy firmy, jednak na stronach z darmowymi ogłoszeniami nie ma co się tego spodziewać. Przeważają rekrutacje ukryte i, nazwijmy to tak, skrótowe (Studentkę do pracy w renomowanej kawiarni, zgłoszenia ze zdjęciem przez formularz; źródło: Gumtree). Są też ogłoszenia Liderów. Ogłoszenia Liderów zawierają zawiły i pełen niezręcznych sformułowań opis zakresu działalności... w zasadxie nie wiadomo, kogo. W większości przypadków opis to mieszanka wyrwanych z kontekstu superlatyw na temat agencji pracy tymczasowej, pośrednictwa pracy, firmy świadczącej usługę i samego usługodawcy. I tak:

Janusze of Business Worldwide to obecny na polskim tynku od 1996 roku zespół profesjonalistów. Zapewniamy kompleksową obsłuigę dla światowych (... tak z 8 linijek) Dla naszego klienta, lidera w Branży, szukamy...

Nie do końca, w zasadzie, wiadomo, co się czyta. Kto szuka kogo po co...? Ilość słów, które niekoniecznie do siebie pasują i brak podawania konkretnych nazw firm to norma w tego typu ogłoszeniach. No i Lider w Branży. Nie wiadomo jednak, jakiej branży. Telekomunikacyjnej? Obuwniczej? Przetwórstwa rybnego? Jest to na pewno Branża przez duże "B". Na ogół wygląda to tak, że aplikacja przez - a jakże - formularz portalu, przechodzi do agencji pracy tymczasowej, która ewentualnie prowadzi rekrutację dla firmy Jajo, która świadczy usługi na firmy Krzak, która obsługuje infolinię Plusa.  

To znaczy, że przyjęta osoba nie do końca wie, przed kim odpowiada i kto je płaci. Jeśli płaci. 
Ale o tym za moment.

Kategorię takich ogłoszeń można wymyślać na bieżąco i zawsze będą trafne. Oferty pracy w popularnych portalach charakteryzują się się chaotycznością i roszeniowością (jest tylko: wymagamy, nigdy nie ma: oferujemy. No, chyba, że ktoś płaci rachunki miłą atmosferą w młodym zespole). Pojawiają się stałe frazy, stałe zlepki, po których wprawiony poszukiwać zatrudnienia pozna ogłoszenie agencyjne, korporacyjne i dla małej lokalnej firmy czy punktu usługowego. Wprawny poszukiwacz wie też, jak poznać podpuchy, chociaż ich autorzy wciąż się rozwijają.Pozytywnym zjawiskiem są alternatywy dla darmowych portali ogłoszeniowych, czyli grupy na Facebooku. ich moderatorzy dbają o podawanie konkretnych informacji w ofertach i pewną kulturę zgłoszeń.
Poszukujący najpierw czyta ogłoszenia, potem wysyła prawie "jak leci". Coraz mocniej koduje w głowie, że odpowiedzi tak nie otrzyma.

Sama przyłapałam się kilka razy podczas wysyłania aplikacji numer nie-wiadomo-który: Ej, przecież nie chcę tu pracować. Nie chcę tego robić. Rosnące długi, fatalne samopoczucie i świadomość, że nie wiadomo, co będzie jutro, dokarmiają jedynie desperację i poczucie beznadziejności. W końcu znajduje się cokolwiek, daleko w dół od założonych wcześniej widełek netto. To na chwilę. Przecież wciąż szukam czegoś w zawodzie normalnego. 

Rozmowy

Dzwonią lub piszą. Witam na początku wiadomości jest standardem. Pamiętaj, biznesmenie drogi lub tani, zaczynając oficjalną korespondencję od witam zawsze wychodzisz na buraka. Z niewiadomych powodów mało kto zwraca na to uwagę. Na stylistykę i poprawność językową korespondencji też. A przecież zaproszenie na rozmowę do firmy jest dla tejże wizytówką.  

Większość rozmów, w których miałam większa lub mniejsza przyjemność brać udział, polega na przetargu. To znaczy, że przystępujący do przetargu poszukujący pracy próbuje przekonać przedstawiciela firmy że potrafi wszystko, najlepiej wszystko jednocześnie, z żonglowaniem talerzami i płonącymi piłami mechanicznymi włącznie. Mówi przy tym w piętnastu językach, nie ma żony i mieć nie będzie, a tym bardziej dziecka, czasem wolnym w zasadzie gardzi, studiuje ale na zajęcia nie chodzi i ani mu w głowie umowa. Wykazuje przy tym tyluletnie doświadczenie na identycznym stanowisku, więc niczego do nie trzeba uczyć. 

Zapomina się o tym, że osoba przychodząca na rozmowę rekrutacyjną ma prawo, a nawet powinna zadawać pytania. Pytania, na które odpowiedzi są strategiczne, decydujące o tym, czy współpraca z danym zatrudniającym jest nie tyle opłacalna, co w ogóle bezpieczna. Pytania, które POWINNO się zadać, jeśli prowadzący spotkanie nie udzieli takicyh informacji sam, to m.in.:

- Jaki będzie mój zakres obowiązków?
- Czy otrzymam swoje stanowisko i niezbędne narzędzia?
- Czy obowiązuje dress code?
- Jaką formę zatrudnienia państwo proponują?
- Czy wypłata przekazywana jest gotowókowo, czy przelewem? 
- Jaki jest okres rozliczeniowy (np. tygodniówka).
- Jaka jest stawka, godzinowa czy podstawa? 
- Przewidywane dni wolne, zwolnienia itp.

Kandydat ma, teoretycznie, prawo negocjować każde warunki i każdą umowę. W praktyce, jak łatwo się domyślić, firma wybierze pracownika o podobnym doświadczeniu, a nawet mniejszym i słabszym, ale nie negocjującego warunków. Bierze się to, zgaduję, z pewnej obawy przed zbyt świadomym pracownikiem przy jednoczesnym dążeniu firmy do maksymalnego cięcia kosztów. A przynajmniej w większości przypadków.  

Są pytania, które paść nie powinny. Osoba prowadząca spotkanie nie powinna też podważać kompetencji i przekonań kandydata itp. Wszystko w granicach kultury osobistej, która podawana jest jako wymóg przy okazji każdego ogłoszenia na każdym stanowisku. Obok miłej aparycji, który to zapis - wierzcie lub nie - jest dla mnie tajemniczy.

Okres próbny

Nadchodzi okres próbny. Darmowy lub pół-charytatywny i na czarno. Umowa na okres próbny? Po kilku próbach odpuszczam. Zdarza się usłyszeć typowe w Polsce hasło motywacyjne w stylu Na twoje miejsce jest dwustu pięćdziesięciu chętnych, którzy takiej umowy do szczęścia nie potrzebują. Do tych magicznych dwustu pięćdziesięciu jeszcze wrócę. 

Podczas około miesiąca zapoznajesz się z atmosferą w miejscu pracy i rozbijają się on rzeczywistość kolejne zapewnienia, które padały podczas rozmowy i w ofercie. Hitem jest forma wynagrodzenia albo... jego brak.
Okres próbny to najczęściej praca za darmo, prawo do zadawania pytań, problemy ze zlokalizowaniem segregatorów oraz brak klucza do drzwi. 

Niesprawny sprzęt

W każdym miejscu, w którym zdarzyło mi się pracować znajdował się niesprawny lub przestarzały sprzęt. Głównie dotyczy to komputerów i laptopów. Gasnące ekrany, brak klawiszy, przetarte kable, nieaktualizowany system, grzejące się stacje... a zaraz za komputerami są telefony: najstarsze, zdezelowane komórki posklejane biurową taśmą. Do tego chaos działających i niełączących kabli. Im więcej kobiet na metr biura, tym gorzej.  A w korporacjach: niesprawne bazy danych, spowolniony intranet, zapora na skrzynce, brak dostępu do... w zasadzie do wszystkiego. I to twoja wina, że nie działa. A klient może się pieklić, a po wypłacie może lecieć.

O inwestowaniu w sprzęt można zapomnieć, szczególnie w przypadku niewielkich prywatnych firm.  

Współpracownicy

Podczas okresu próbnego poznaje się, zazwyczaj, stałą ekipę. Dowiaduje się, że co wolno wojewodzie i kto tym wojewodą bywa. Jest to ważny punkt w pracy, który niejednokrotnie decyduje o tym, czy będzie się chciało tam zostać... nieraz niezależnie do pensji i benefitów. 

Umowa Obietnica wypłaty

Z umowami bywa różnie. W małych firmach najpopularniejsze jest przyjmowanie na czarno z wiecznym "później" na umowę zlecenie. Ewentualnie Na umowę zlecenie z wiecznym "później" na umowę o pracę. O tym,. czy w prawnie jest umowa zlecenie/o dzieło - natychmiast zapomnij. 

Z doświadczenia przestrzegam przed wypłacaniem wynagrodzenia w gotówce. Przy przekazywaniu pieniędzy w ten sposób, zawsze potrzebny jest podpis i pokwitowanie. Co ważne, o\podpis powinien być i ze strony osoby odpowiedzialnej za wypłaty, i pracownika. W dwu egzemplarzach, aby mieć podstawy w dochodzeniu swoich praw.

Ogniem i mieczem tępić należy umowy, które przewidują kary pieniężne za np. nie przyjście do pracy, za odejście z pracy lub kradzież podczas zmiany.
Wynagrodzenie 
 
Przykładowy schemat:

Na rozmowie: 2-3 tysiące netto. 
Podczas okresu próbnego: Że po okresie 2-3 tysiące, ale brutto. 
Po okresie próbnym: 1200-1600.
Wypłacane: 1150. 




Rezygnacja
Up to you.








 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz